Logo WillaGranit

Rodzinna tradycja w sercu Pienin

Historia

Dziewolscy herbu de Dziuli objęli dobra krościeńskie w roku 1842. W ich skład wchodziły: Krościenko wraz z okolicznymi miejscowościami i terenami, w tym większość obszaru aktualnego Pienińskiego Parku Narodowego. Właścicielem całego klucza został Hieronim Michał (1817-1891).

Willa Granit została zbudowana w latach 1934-1937 przez jego wnuczkę Michalinę Dziewolską (1884–1967), spadkobierczynię części dóbr krościeńskich i jej męża, inż.  Władysława Grotowskiego (1884–1965).

W latach przedwojennych był to najbardziej komfortowy obiekt w Pieninach. Pensjonat „Granit” powstał według projektu inż. architekta Stanisława Dziewolskiego, który m.in. także zaprojektował Inhalatorium i pięciogwiazdkowy Hotel Modrzewie w Szczawnicy oraz siedziby znanych banków w Warszawie.

Potężna bryła budowli miała w zamiarze twórcy przypominać przygraniczne zamczysko. Aby spotęgować to wrażenie, zastosowano do obłożenia murów andezyt, kosztowny kamień wulkaniczny wydobywany w kamieniołomach na pobliskiej Przełęczy Snozka.

Powstał dwupiętrowy budynek, posiadający osiemnaście pokoi dwu-, trzy- i czteroosobowych, w większości z balkonami. Sypialnie były wyposażone w umywalki z ciepłą wodą. Łazienki i toalety znajdowały się na każdym piętrze. Używane było oświetlenie karbidowe i naftowe. Podobnie jak w innych pensjonatach Dziewolskich położono nacisk na funkcjonalne zaprojektowanie i wyposażenie pomieszczeń przewidzianych do wspólnego użytkowania i integracji gości.

Jadalnia z pięknym dużym kaflowym piecem była połączona z salonikiem oddzielonym ozdobną kolumną. Tam znajdowały się antyczne meble dworskie, a na ścianach kolekcja malarstwa, m.in. braci Kossaków i Leona Wyczółkowskiego.

Obszerny hall zdobiły myśliwskie trofea gospodarza i cenne kandelabry. W budynku mieściło się pięćdziesiąt osób. Pensjonat „posiadał markę miejsca komfortowego i oferującego wczasy na najwyższym poziomie”.

Jednohektarowy ogród miał część rekreacyjną i gospodarczą. Od drogi miejskiej prowadziła szeroka, utwardzana żwirowa ścieżka, obsadzona szpalerem białych floksów oraz różnobarwnymi piwoniami, wiodąca do reprezentacyjnego głównego wejścia.

Przed budynkiem był zadbany duży gazon z goździkami, a w donicach na tarasie kwitnące na różowo oleandry. Wrażenie wywoływały dwumetrowe agawy wystawiane na dwór w lecie.

Na tarasie i w ogrodzie do dyspozycji gości znajdowały się ławki, leżaki i meble gięte oraz boisko do gry w siatkówkę i ping-ponga. W części gospodarczej mieściła się lodownia.

W tym kamiennym pomieszczeniu składano wyrąbany z Dunajca w zimie lód, który letnią porą służył do konserwacji żywności i ręcznego kręcenia lodów. Właściciel, jako wykształcony znawca i miłośnik Pienin, znany był ze szczególnej umiejętności promowania ziemi pienińskiej. Przekonywał do wypoczynku w tutejszym mikroklimacie, picia wód leczniczych, do obcowania z niepowtarzalnymi krajobrazami i przyrodą.

Propagował wypoczynek poza sezonem letnim, namawiał do podziwiania wiosennych kwitnących łąk i barwnych jesienią okolicznych lasów, wskazywał najciekawsze trasy. Wszystkie pensjonaty Dziewolskich wydawały reklamowe pocztówki i foldery, ale „Granit” w tym przodował.

Dla gości ważne były kontakty towarzyskie, stąd potańcówki, słuchanie żywej muzyki, ogniska – wszystko to działo się na terenie pensjonatu. W trzech międzywojennych sezonach przeważały rodziny ziemian, wysokich urzędników państwowych i przemysłowców. Pensjonat był także ulubionym miejscem wypoczynku zagranicznych dyplomatów akredytowanych w Warszawie. Wśród egzotycznych gości znaleźli się m.in. japońska rodzina Ton-Czu-Ru, zaprzyjaźniona z Grotowskimi oraz Scha-Kuin-Bocu – konsul ówcześnie istniejącego azjatyckiego państwa Mandżukuo.

Gospodarze zakładali, że pensjonat będzie prowadzony przez rodzinę. Wdrażali córki Marię (1914–1993) i Janinę (1920–2011) do tej pracy. Maria ukończyła istniejącą już  od 1904 r. Szkołę Hotelarską w Łodzi, kształcącą przyszłe kadry branży ekonomicznej, hotelarskiej i turystycznej. Właściciele „Granitu” cieszyli się zaufaniem i szacunkiem społecznym. Michalina cicha, pracowita, oszczędna i wrażliwa, była uważana za osobę wielkiego serca. Władysław Grotowski – absolwent Hochschule für Bodenkultur we Wiedniu, odznaczony weteran I wojny światowej, ceniony nadleśniczy w Olkuszu, na emeryturę przyjechał na stałe do Krościenka. Zarządzał tu lasami Michaliny i jej rodzeństwa, łącznie o powierzchni 150 ha.

W okresie okupacji hitlerowskiej w „Granicie” stacjonowała niemiecka organizacja wojskowa TODT, zajmująca się budową dróg, bunkrów i obiektów militarnych.

Inż. Grotowski, znający doskonale język niemiecki, pełnił funkcję wójta Krościenka, równocześnie będąc zaprzysiężonym w Armii Krajowej. Skutecznie przeciwstawiał się kolaboracyjnej akcji Goralenvolk. Organizował przerzuty polskich oficerów na Węgry. Tę postawę patriotyczną przypłacił więzieniem i kalectwem, spowodowanym torturami w osławionym zakopiańskim więzieniu Gestapo „Palace”. Za działalność w konspiracji otrzymał wysokie odznaczenie Rządu Polskiego na Wychodźstwie, a jego nazwiskiem została nazwana jedna z ulic Krościenka.

Po nagle zakończonym sezonie letnim 1939 dom powrócił w rodzinne ręce dopiero w latach dziewięćdziesiątych i był dzierżawiony do 2018 roku.  Natomiast od stycznia 2019 roku, w nawiązaniu do przedwojennej tradycji , pensjonat jest znowu prowadzony bezpośrednio przez  jego właścicieli, Michała i Andrzeja Rustanowiczów wraz z małżonkami, Anną i Haliną.

Są oni synami Marii Grotowskiej i jej męża Eugeniusza Rustanowicza (1910–2001), doktora ekonomii, śpiewaka operowego, solistę La Scali w Mediolanie.

Po powrocie z Brukseli, gdzie piastował stanowisko attaché ekonomicznego Ambasady Polskiej,  dr Rustanowicz osiadł wraz z małżonką w Krościenku. Zasłużył się w licznych działaniach na rzecz społeczności miasteczka, za co otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Krościenka.

Minęło już 80 lat od powstania pensjonatu, następuje modernizacja i kolejne remonty, którymi intensywnie zajmują się spadkobiercy założycieli – wnukowie Michał i Andrzej Rustanowiczowie z rodzinami. Miłość Dziadków do Pienin, przekazana kolejnym pokoleniom, zaowocowała szczególnym przywiązaniem ich do tej pięknej ziemi…